Kiedyś poruszałam się po pokoju pełnym zapalonych świec, szłam ostarożnie uważając przy tym by nie strącić ani jednej świecy. Każdy mój ruch był przemyślany. Czasem po prostu się cofałam, by nie doszło do konfrontacji z kimś innym. Teraz nagle wszystkie świece zgasły, a ja na oślep podążam na spotkanie z tobą. Moja droga jest kręta, pełna upadków, poparzeń i potrąceń. Już nie uważam na zdanie innych, w ciemności poruszam się targana różnymi uczuciami, nie boję się błądzić, bo wiem, że na końcu tej drogi spotkam ciebie;*
|