Usiadłam w pachnącym jeszcze letnim powietrzem lesie, ziemia była przyjemnie zimna, spojrzałam w górę, w moich oczach odbiło się rozgwieżdżone niebo, gwiazdy mrugały do mnie beztrosko, słuchałam ciszy przerywanej raz po raz dźwiękiem spadających na ziemię gałęzi, pozwoliłam by wiatr muskał mnie po twarzy, targał mnie figlarnie za włosy, by cudownie przenikał przez moje ciało wywołując dreszcze, w dłonie jak szpilki wbijały się suche sosnowe igiełki, zapachy lasu mnie otulały jak świeża pościel, myśli pochłonęła ciemność nocy..to było prawie idealne..prawie, bo brakowało tylko Twojego oddechu obok..
|