Ból rozdziera nas od środka, a my jedynie zaciskamy pięść powstrzymując się od tego przeraźliwego krzyku, w ramach sprzeciwu. I tak udajemy szczęśliwych. A ból... wygodnie siedzi sobie w naszym sercu i z dnia na dzień zadaje nam coraz to większe cierpienie. Każda z łez, gnije na dnie naszego mięśnia pulsującego krew. Ale w końcu przychodzi ten moment, kiedy nie jesteśmy w stanie już dłużej udawać. I wtedy najchętniej stanęłoby się na środku ulicy i krzyczało z przerażenia, błagając przejeżdżające samochody o potrącenie, w ramach ukrócenia naszego cierpienia. część II . laadyy
|