wieczór. ciemność pochłania mnie od środka, wżera mi się w serce i sprawia, że moje oczy patrzą tak cholernie smutno, tak cholernie nie tak, jak powinny. mam ochotę cała zanurzyć się w smutku, zlizywać jego słoność z palców i wciąż unikać odpowiedzi.
chcę zacząć coś nowego, zacząć od początku, ale wątpię, czy pozwolą mi na to moje wiecznie drżące dłonie. jestem taka niespokojna i nie umiem się określić, krążę w kółko i dostaję od tego zawrotów głowy. cholernie ciężko mi ze sobą.
zaciskam powieki po to, by za chwilę po policzku stoczyła się jedna, smutna, samotna łza. tak ciężko...
|