zobaczyliśmy się po kilku latach. wyładniał, o tak. ja też nieźle się zmieniłam. może z powodu innego koloru włosów, opalenizny, albo uśmiechu - nie poznał mnie. zaczęliśmy gadać, flirtować. przedstawiłam się pod innym imieniem. po godzinie zapytałam czy zna pewną dziewczynę. podałam swoje prawdziwe nazwisko i powiedziałam, że chodzi ze mną do klasy. nawet cień zmieszania nie przeszedł Mu przez twarz. szeroko uśmiechnięty powiedział, że nikogo takiego nie zna. moje serce pękło na pół. tłumacząc się nagłym wypadkiem, wyszłam. dotarło do mnie, że dla Niego już dawno przestałam istnieć. całkowicie wymazał mnie ze swojego życiorysu./ nieswiadomosc
|