i tak po prostu stanąć
na krawędzi wszystkiego
obserwując pod stopami
spadające gwiazdy
i ostatnie promienie zachodzącego słońca
wdychając nieznośną lekkość
burzowego nastroju
bezmyślnie
oddać się tej jednej
przemijalnej chwili
krzyczeć z całych sił
a później oglądać jak echo
burzy wszystkie nasze marzenia
które gasną
niczym płomień na wietrze
i nigdy więcej już
nie czuć nie kochać nie być
zapatrzyć się w nicość
i oddać się temu
bezpowrotnie…
|