Co w niej było najpiękniejszego? On nie miał pojęcia. Może wszystko? Mógłby jednym tchem wymienić wszystkie jej cechy. Bezbłędnie. Jakby miał to wyćwiczone. Jakby wielokrotnie zastanawiał się nad nią, zliczał jej przymioty. A może najpiękniejsze w niej było... nic? . Może nie było w niej nic pięknego? Nad tym się już nie zastanawiał. Nie zdążył. Bo ona znów z delikatnej nieśmiałej przeistaczała się w nagłą i bezczelną.. To go tak pociągało - jej nieobliczalność...
|