siedziałam na chodniku, nie miałam już siły wstać. on w mocnym uścisku trzymał moją zapłakaną twarz. chuchał mi prosto w twarz papierosowym dymem i coś krzyczał, nawet nie byłam w stanie zrozumieć jego słów. prosiłam żeby puścił, nie rozumiał, że boli. nic nowego, nigdy nie liczył się z moimi uczuciami. miałam niesamowite szczęście, że właśnie tą ciemną uliczką przechodził mój przyjaciel. powalił go na ziemię i nadzwyczajnie spokojnym tonem powiedział : `spróbujesz dotknąć ją jeszcze raz a cię zapierdole. rozumiesz? zapierdole ciebie, twojego brata, twoją matkę, twojego ojca i psa. nie masz psa ? to ci go kurwa kupię a potem go zajebię. zrozumiano ?` wziął mnie za rękę i odprowadził do domu. jest niesamowitym świrem. ale wiem, że skoczy za mną w ogień.. jak dobrze mieć kogoś takiego przy sobie.. / nieeogarniesz
|