Nigdy nie przepadałam za tym zwierzakiem. Dostałam go kilka lat temu i jakoś nie przypadł mi do gustu. Rodzice nie wysłuchali moich rozpaczliwych próśb o szynszyle czy królika. Kupili mi żółto-kremową Nimfe, ze słodkimi czerwonymi 'policzkami'. Nienawidziłam gdy budziłam mnie o 6 rano i zawsze rzucałam w jej klatke czym popadnie, wrzeszcząc przy tym jak opętana. Miałam ochotę ją czasem zabić. I do tego ON też miał taką samiuteńką, każdego dnia jej widok przypominał mi jego słodki uśmiech. Często sam odgłos wydawany przez nią doprowadzał mnie do płacz.Gdy uciekła mój świat zawalił się. Dopiero wtedy ogarnęłam, że straciłam nie tylko, dopiero co polubione i ukochane zwięrzątko, lecz także cząske jego samego / niepoprawnamarzycielka
|