Szła przed siebie mokrym od deszczu chodnikiem oświetlanym przez pojedyncze latarnie, wpatrując się w cudowne niebo , które z jednej strony było całkowicie błękitne i nachodziły na nie różowe chmury, a z drugiej ciemne, wręcz granatowe.. Nigdy czegoś takiego nie widziała.
Zachwycała się tym widokiem. Pierwszy raz w życiu poczuła się taka wolna i niezależna. Nie obchodziło ją to, że cały czas przechodzi koło jego domu. W końcu zrozumiała, że bez niego też może być kimś. Potem nastała noc i oglądała gwiazdy na niebie, których było więcej niż kiedykolwiek, a gdy zobaczyła kilka spadających, wcale nie pomyślała życzenia. Od rozstania nie wierzyła już w magię spadających gwiazd. Zrozumiała za to, że najpiękniejszy okres w jej życiu to ten, w którym nie ma jego... / lolaa_
|