pamiętam to jak dziś. słońce delikatnie przebijało się przez chmury wpadając wprost do mojego okna i oświetlając moją twarz. siedzieliśmy wpatrzeni w siebie gdy nagle zadzwonił telefon. zbladłeś, w oczach stanęły dwa kryształy , które były spowodowane Twoimi łzami. kazałeś mi tylko biec. dobiegliśmy do Twojego domu. Na klatce słychać było krzyki i tłuczące się szkło. weszliśmy tam. znów to robił, znów wyżywał się na Twojej matce. Ten jebany skurwiel, który miał czelność zwać się ukochanym tatusiem. dobrze wiedziałam , co mam robić. szybko zabrałam Twoją mamę i siostrę, która zamknięta w pokoju łkała wtulona w kołdrę. gdy wychodziłam widziałam tylko, jak rzucasz nim o ziemię i zaczynasz obrzucać pięściami bałam się. w tym momencie spojrzałeś na mnie . Twoja twarz mówiła sama za siebie `lepiej wyjdźcie, nie martw się o mnie, wiesz, że wyjdę z tego cało` . zamknęłam za sobą drzwi jeszcze chwile stojąc pod nimi wyzywając Boga, że akurat Ciebie spotkał ten los.
|