czasem zwalnia się we mnie ta niewidzialna blokada, może pod wpływem księżyca, nastroju albo po prostu jakiejś piosenki. wylewam z siebie wtedy potoki słów, niepowstrzymane jak wodospad. piszę i nie mogę przestać, niczym w transie. nie zastanawiam się nad sensem słów, które pojawiają się po chwili na ekranie. ale jestem w takich chwilach zadowolona z siebie, nawet jeśli następnego dnia siedzę godzinami przed klawiaturą i nie potrafię sklecić dwóch zdań. / nieswiadomosc
|