Odliczała kolejne minuty dzielące ją od chwili spotkania z nim, czuła w sobie ogromne emocje. Zmierzała równym krokiem w miejsce gdzie niebawem miało zapłoną ognisko. Zapowiadała się parna noc, niebo opatulone szkarłatną szatą gwiazd i te ciężkie powietrze. Już widzi jego charakterystyczne ułożenie włosów... A to co? Nie jest sam, trzyma w objęciach niedużą, zgrabną blądynke. Zaczęła się panicznie wycofywac. Nie zauważyła kiedy nogi zmusiły ją do biegułu. Krystaliczne łzy spływały po jej szyi. Opadła bezwładnie na ławkę, słone krople tańcowały na nieskazitelnej skórze twarzy. Wpatrując się tępym wzrokiem w iskrzący się ogień, wiedziała że już nic nie będzie jak dawniej... /sstrachsiebac
|