Wstaję rano z nadzieją na to, że może dziś zacznę się uśmiechać. Przed południem wierzę jeszcze, że ten dzień będzie inny niż poprzednie. Po południu zaczynam w to wątpić. Późnym popołudniem myślę już tylko o wieczorze, kiedy będę mogła znowu zatopić się w marzeniach. Wieczorem, zostając sam na sam z myślami, czekam tylko do nocy, mając nadzieję, że prześpię ją spokojnie. Nocą, modlę się o koniec łez i początek nowego, 'lepszego' dnia. A o świcie wszystko zaczyna się od początku... / S. ♥
|