znowu wracałam poprzez zielonkawe wzgórza przeplatane z betonowymi budynkami, aby dotrzeć do delikatnych tafli słonej wody. to tam, gdzie to wszystko się zaczęło, a właściwie może nawet coś odnowiło. skąd wtedy mogłam przypuszczać, że dwa siedzenia za mną siedział najwspanialszy skarb, którego jeszcze wtedy nie byłam świadoma.
|