Matka z synem równo o północy wybiegli ukratkiem z otwartej przez oficera celi. Przemknęli opustoszałymi korytarzami i otworzonym, podziemnym włazem dostali się na polanę. Wychodząc ujrzeli postać malującą się na tle ciemnego lasu. Zrobili pierwszy krok ku wolności. Pod stopami poczuli świerzy samk miękkiej trawy. Podeszli koło samochodu przypominającego furgonetkę.
- Bóg Ci to wynagrodzi - szepnęła do nazisty i wsiadła z synkiem do przyczepki.
Jechali już godzinę, zgodnie z ustaleniami powinni być już bezpieczni, w bezpiecznym miejscu. Furgonetka się zatrzymała. Oficer wyszedł i kazał im wysiąść. Uradowani wysiedli. Nagle włączyły się reflektory. Zaślepiły ich. Okazało się, że nazista ich oszukał. Przywiózł spowrotem do piekła. Kazał im klęknąć na ziemi, wręczył matce pistolet i kazał jej zabić swojego syna.
- Nigdy - krzyknęła - nigdy !
- Więc my go zabijemy, tylko, że będzie cierpiał o wiele bardziej, więc decyduj !
cz. 3
|