Namaluje na szybie Twój portret
Palcem wyrzeżbię Twe łagodne rysy
Usiądę na parapecie
Cichutko jak kot
Wyczekując Twego powrotu
I tęskniąc sobie tak...
Zamknę zmęczone powieki
Nawet niebo płacze
Obraz przykrył obcy kurz
Tworząc bezpieczny kokon
Powoli staję się szaleństwem
Twego czystego umysłu
Myśli odbijają się o biały sufit
Chciałam przerwać ta przerażliwą ciszę
Zatupać stopą o orzechową podłogę
Nie sięgam...
Zaskrzypiała pod cięzarem Twych stóp
Stajesz w hebanowych drzwiach
Naszego pałacu zbudowanego
Ze starych powycieranych snów
Zarzucam stęsknione dłonie na Twą szyję
Szepcze ...uczucia już nie słowa
Widzisz?
Stoje na palcach
Przy Tobie taka malutka jestem...
|