Usta drżały w geście nienawiści do odchłani wody. Niewypowiedziane słowa, ktore bolały ją bardziej niż nóż wbity w najgłębsze zakamarki serca. Jak wąż jadowity przenikały jej duszę, powoli sprawiając, że utraciła chęć do czekolady, cukierków, rowera, rolek... Brzydził ją świat, który ją otaczał. "To ochydne" - pomyślała - "To ochydne co los mi zrobił, te noce spędzone pod znakiem niepewności, czy przyjdzie czy nie, czy sprawi mi znowu ból" - jej myśli dalej się wiły w przeplatance wspomnień - "NIENAWIDZĘ GO ! Czemu robił mi to przez tyle lat, przez tyle lat. Nie mam już szacunku do samej siebie, a mój...mój chłopak to wykorzystał". Nie mogła oddychać, deszcz robił się rzęsisty, nie zważając na błedy ludzkie, na ludzkie grzechy i ludzkie życie. Bezlitośnie, wszystko mówiło żeby skoczyła...Podjęła decyzję, skok. Puściła barierkę, oddała skok, ostatni w jej życiu, leciała myśląc ile straciła w życiu. Ile ją ominie i nagle przypomniała sobie, że zapomniała o jednej rzeczy... cz.3
|