pamiętam ten dzień doskonale. akurat zerwał ze mną chłopak. miałam ochotę cały dzień przeleżeć w łóżku, ale cóż, nie było nawet o tym mowy, ponieważ byłam na kolonii, daleko od domu, daleko od spokoju. potajemnie popłakiwałam, byłam wkurwiona na wszystkich, co nie uszło uwadze mojej przyjaciółki, wyciągnęła mnie na korytarz, usiadłyśmy na schodach. 'co jest'? spytała swoim troskliwym głosem pełnym zrozumienia, a ja w ciągu kilku minut wydusiłam z siebie wszystko. może to nic nie pomogło, ale na duszy zrobiło mi się lepiej. obiecałam sobie że już nie będę płakać. bo po co ryczeć, wylewać łzy, na takiego skurwiela jak ty? / kollolowa
|