Dziś wieczorem wyszłam połazić ze znajomymi. Jak co wieczór. I wiecie? Każdy z nich ma osobę na której im zależy i odwrotnie. I jedni siedzieli przytuleni, a reszta zawzięcie pisała smsy lub gadała przez telefon. Tylko ja siedziałam jak słup... Dopiero zrozumiałam, że mimo ciętego języka i tekstów typu ,,po co mi chłopak, wolę być sama" to tylko bzdurne wytłumaczenie tego, że nie potrafię z nikim być... Miałam jednego chłopaka, z którym nie jestem od roku, a nadal go kocham. Problem w tym, że on po za jedną świata nie widzi, niestety Nią nie jestem. Naprawdę, nie wiem co już mam robić. To wszystko jest takie pojebane i niesprawiedliwe ;/
|