szłam dziś ulicą. z psem. uwielbiam to moje małe miasto nocą. te światła dookoła. zaczepne uśmiechy facetów patrzących się na ciebie. zazdrosne spojrzenia dziewczyn widzących że ich facet ogląda się za tobą. poczułam się dziś strasznie dowartościowana. a wystarczył jeden malutki gest - gest, który w zupełności wywołał uśmiech na mojej twarzy. a później - bum ! aż usiadłam. musiałam popatrzeć na miłość. była tak blisko a jednak tak daleko. ale zobaczyłam ją ! - parę staruszków siedzących na ławeczce w parku, przytulonych. w ich oczach odkryłam niesamowitą radość i szczęscie. i wiecie co? znalazłam cel własnego życia. za jakieś 40 lat, chcę być taką samą babcią, usiąść na ławce w parku z mężczyzną, który nie będzie patrzył na mnie jak na obiekt, lecz jak na kobietę. tak, w tym znajdę szczęście.
|