Spoglądam na siebie i nagle jestem przekonana, że to coś, z płucami, krwiobiegiem i całą resztą, tylko zajęłam, jak pasożyt z innego układu słonecznego, który w celach badawczych... No. W każdym razie parę godzin temu przez bardzo krótką chwilę nie było mnie w sobie. Oderwałam się pod postacią powietrza albo zabawnego chmurzastego obłoku i bardzo dokładnie uchwyciłam moment, w którym jakaś moc, nad którą nie panuję, zawlekła mnie z powrotem do tego pleśniejącego ciała. Dalej już nie mogę. Ta moc to Bóg. Nienawidzę Boga.
|