siedziałam u niego w pokoju i popijałam chłodną już herbatę. schowałam swoje rzeczy, które w końcu raczył mi oddać i oparłam się o ścianę. usiadł obok mnie i chwile wpatrywał się w ziemię. spojrzałam na niego i zapytałam - 'co jest grane?'. jego wzrok zatrzymał się na moich oczach, patrząc w nie widziałam coś dziwnego, jakby iskierkę nadziei. powiedział wtedy - ' pamiętam, jak kiedyś mówiłaś, że twoim zdaniem żadna miłość nie umiera do końca '. westchnęłam, ale nie opuściłam wzroku odpowiadając - ' owszem, taka jest prawda '. wtedy złapał mnie za rękę i spuszczając wzrok zapytał - ' czyli wciąż mnie kochasz? '. dłonią podniosłam jego brodę by spojrzał mi w oczy i odpowiedział bez cienia wahania - ' kocham... nasze wspólne wspomnienia ' po czym wstałam i opuściłam jego mieszkanie zostawiając go tam. miałam ochotę wrócić i przytulić go, powiedzieć, że naprawdę go kocham, ale poszłam za głosem rozumu, który wciąż szeptał mi ' nie odwracaj się, nie pozwól by znów Cię zranił. '
|