|
stanęłam w drzwiach jego pokoju i rozejrzałam się wokół. rzuciłam na stół nasze ulubione niezdrowe jedzenie z dwiema chłodnymi colami. upiłam łyk i spojrzałam na niego. spał mamrocząc coś pod nosem. kąciki ust dziwnie wyginały się mu do góry, a klatka piersiowa unosiła się i opadała dwa razy wolniej od mojej. ogarniałam go wzrokiem od głowy aż po same stopy, które śmiesznie wystawały mu z pod kołdry. drugi i trzeci raz. uśmiechnęłam się od ucha do ucha i zabrałam mu jego kołdrę. - wstawaj śpiochu! - wrzasnęłam kiedy ten spadł na podłogę trącając ręką nasze śniadanie, które wylądowało prosto na jego twarzy. uwierz, że nawet największa twardzielka nie wydarłaby się na niego, bo to jak wyglądał z kilkoma sosami, colą na nosie i policzkach było czymś co zapewniałoby jej ubaw na kilka dni. /happylove
|