jak zawsze wraz ze wschodem słońca zadzwonił mój budzik wytrącając mnie z beznadziejnie kolorowego snu. ziewając zwlekłam się z łóżka i ruszyłam prosto do łazienki. zdjęłam koszulkę i weszłam pod prysznic odkręcając lodowatą wodę. maleńkie kropelki obijały się o moje ciało, tworząc falę dreszczy. było mi zimno, ale zawsze tak robię kiedy chcę zmyć resztki wczorajszego dnia, zaschnięte łzy na swoich policzkach i klatce piersiowego, a nawet i wspomnienia, które są wypisane w moich błękitnych tęczówkach i zazwyczaj działa tyle że z sercem nie jest już tak łatwo. tam lodowata woda nie dociera, nie zamraża moich uczuć, a szkoda bo mnie to już wszystko przerasta. nie wyrabiam. [?]
|