Stanęła na środku ulicy nie zwarzając na trąbiące na nią auta. Szła pod prąd. Jakiś gościu otworzył szybę i wydarł się na pół miasta, że musi wybrać się do psychiatryka. Kolejny wyszedł i zabrał ją z jezdni, mówiąc pod nosem, że to wariatka. -Tak zachowują się ludzie, którzy nigdy nie byli zakochani.-Odburknęła szeptem do ruchomych pojazdów, po czym siadła na krawężnik jeżdżąc wzrokiem po drodze i szukając człowieka, który ją zrozumie./niewchodze
|