wyszłam z nabożeństwa, słoneczny, zwykły dzień.. pełno ludzi wokół, budki z lodami, watą cukrową i innymi pierdołami... Stanęłam pod drzewem czekając na rodziców. Nagle ktoś do mnie podszedł, nie spodziewałam się Ciebie... a jednak! Podszedłeś, przytuliłeś i pocałowałeś tak jak tamtej nocy, prosząc o spotkanie później. Spotkaliśmy się u mnie, na dole bal, na górze my. Orgia serc. Usiadłeś na parapecie i wydusiłeś z siebie słowa "Kkkocham Cię". a ja nie wiele myśląc rzuciłam Ci się na szyję, mówiąc "też Cię kocham, od dawna" . I tak zaczęło się coś o czym marzę od dawna...
/czwarta noc z rzędu .
|