|
CZĘŚĆ 1. lało . jako jedna z nielicznych na serio nie mam nic przeciwko deszczu . niech sobie pada jak musi . stwierdziłam, że zapominam . od tak . jak się chce to wszystko się da zrobić . rano pojechałam do sklepu kupić sobie coś, by choć w przybliżeniu zastąpić Go w mojej głowie . kupiłam sukienkę, czarną, krótką, wyjebaną . potem urządziliśmy sobie z kumplami turniej remika . godziny mijały jak minuty . pod wieczór się rozpogodziło . stwierdziliśmy, że gramy w siatkę . chłopaki robili takie przypały, że zwijałam się w kostkę ze śmiechu . właśnie serwowałam, gdy Go zobaczyłam . stał przy bramie i nas obserwował . gdy nasze spojrzenia się spotkały coś we mnie pękło . spuściłam wzrok . kumpel zapytał czy może nie ma papierosa . nie miał . nie ruszył się też, dalej spoglądał w moją stronę, a ja zaczęłam się nerwowo rozglądać, gdy usłyszałam ' ej Kaśka, choć po piłkę do nogi . ' bez zastanowienia niemal z radością poszłam z kumplem do trenerki, która zasłaniała bramę przy której On stał.
|
Dodaj komentarz
