siedział na parapecie z piwem w ręku. mieszkał na siódmym piętrze, więc było dość wysoko. podeszłam do Niego, opierając się o Jego kolana i wyglądając na znajomych, którzy grali na boisku w kosza. patrzyliśmy na Nich, uśmiechając się od siebie. nagle wyskoczył z pytaniem:' a gdyby tak skoczyć?'. spojrzałam na Niego, mając wrażenie , że nie dosłyszałam. patrząc w dół powtórzył pytanie. nie potrafiłam odpowiedzieć , milczałam. złapał mnie za rękę mówiąc: ' no żartuję przecież, Młoda'. uśmiechnęłam się i przytuliłam do Niego, wierząc mu. tydzień później kupywałam już wieniec z napisem 'ostatnie pożegnanie' na Jego pogrzeb. tak, skoczył.. [veriolla]
|