Dom płonął. W powietrzu czuć było agresję. W pokoju on ciągnął ją za włosy, ona płakała... Gdy przybił ją do ściany swoim ciałem i zamachnął się dłonią spojrzała mu prosto w oczy... Puścił ją. Mimo złamanych paru żeber, złamanego nosa i podbitego oka to ona wymierzyła cios... Cios prosto w serce odchodząc. Czuł jak go opuszcza... Uchodziła z niego siła i wola życia. Tym razem przesadził. Nie... Zawsze przesadzał. Ale teraz już koniec. Spłonął razem z domem... Razem w
ze wspomnieniem. Historia zatoczyła krąg. Jak długo musiał się fizycznie znęcać, by doznać psychicznej śmierci? Odeszła. O jeden raz za wiele...
|