Przyciągnął mnie do siebie i nachylił się, aż poczułam na wargach jego oddech. Serce mi tak łomotało, że ledwie mogłam oddychać. Byłam pewna, że zaraz znowu nam coś przeszkodzi, zamarłam więc w napięciu, czując bolesny skurcz w brzuchu. Nawet kiedy jego wargi dotknęły moich, czekałam, że zaraz się wyprostuje i cofnie. Ale jego usta naparły na moje i się rozchyliły. I pocałował mnie. Naprawdę pocałował – ramiona mnie otulały, wargi poruszały się na moich wargach pewnie i spokojnie, jakby uznał, że tego właśnie chce i nie zamierza się cofać. Zarzuciłam mu ręce na szyję. (część 1)
|