Cholera, znowu tu jesteś. Jak na złość udajesz coś w rodzaju amnezji, żeby później powrócić ze zdwojoną siłą i powalić mnie na kolana. To irytujące, że tak uwielbiam ciebie. Całego ciebie. Jeśli robisz to specjalnie, to powinni przyznać ci jakieś pieprzone mistrzostwo świata za przewracanie mojego życia do góry nogami. Jesteś w tym niesamowicie, wkurwiająco wręcz dobry. Trzymam się świetnie, żeby spotkać ciebie i znowu się posypać i rozdrapać wszystkie stare rany. Po raz kolejny ma to być ten ostatni raz, i ta ostatnia chora nadzieja...? A może jednak ? ...
|