Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Myślała gorączkowo trzymając w dłoniach to plastikowe coś na którym widniały dwie kreski... Mój Boże. Przecież to niemożliwe... Chodziła w tę i spowrotem usiłując poukładać to sobie jakoś w głowie. Była przerażona. Za nic nie umiała wyobrazić sobie perspektywy dalszego życia z... dzieckiem. Wogóle nie była na to gotowa. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Nie ocierała ich. Jaki to miało sens? Właśnie całe jej życie: wszystkie plany, marzenia, cele. Wszystko to legło w gruzach. Zebrało jej się na wymioty. Ta myśl nie podniosła jej na duchu... Złapała telefon niczym koło ratunkowe i zaczęła wykręcać numer do Tomka. Odebrał po trzech sygnałach. Bez wstępnych ceregieli powiedziała mu wszystko. Kit, że przez telefon ważne żeby jak najszybciej się dowiedział... - Zaraz u Ciebie będe skarbie. - Usłyszała spięty głos w odpowedzi. Niedługo później wszedł do domu. W jego oczach, gdzieś głęboko skrwało się przerażenie. Podszedł do niej i przytulił. // airada16
|