Nie umiałam się z tym pogodzić. Każde kolejne spotkanie było coraz cięższe.
Każda odmowa coraz bardziej gorzka i nieznośna.
Aż w końcu morze się uspokoiło, wiatr przestał wiać i żywioły ucichły. Wraz z tymi żywiołami i Pan ucichł.
Zdmuchnęłam wszystkie te stare wspomnienia jak zaległy kurz, na wieki.
|