Od dłuższego czasu w jej tętnicach i żyłach nic się praktycznie nie działo. Erytrocyty snuły się bez celu, niczym bohater kina moralnego niepokoju po ekranie. Udawały przy tym, że nie zauważają leukocytów. Jedne i drugie dreptały, powoli taplając się w leniwie chlupiącym osoczu. Teraz zdecydowanie przyspieszyły kroku, potykały się o siebie wzajemnie, potrącały. Przemieszczały się coraz szybciej, choć adrenalina sięgała im po kolana, a serotonina kapała na głowy coraz mocniej i mocniej...
|