Gdy uslyszałam od kuzynki że on zaraz przyjedzie bo do niej dzwonił wpadłam w szok, serce mi waliło jak młot ... w pewnej chwili zapragnęłam go zobaczyć, ale gdy go ujrzałam nie potrafiłam mu powiedzieć nawet "cześć" ... ręce cząsły mi się ze strachu ... i powtarzałam sobie w duchu " aby tylko nic do mnie nie powiedział" -wtedy bym wybuchła... więc stałam tak oparta o mur i patrzyłam na niego ze strachem, a gdy powiedział do mnie -"co tak stoisz podejdź,chyba ze się boisz że mur spadnie".. wtedy w moim głosie słychać było drżenie gdy odpowiedziałam - "może i spadnie"... ale to ja spadałam w dół z bólu... to mnie ranił swoim widokiem i głosem.. gdy patrzył na mnie tymi małymi oczyma... gdy odeszłam nawet mnie nie zawołał.... pożegnanie godne podziwu zranionej dziewczyny która straciła przyjaciela...
|