był pochmurny dzień. pogoda nasilająca wspomnienia i tęsknotę. siedziałam w parku na ławce. w miejscu, gdzie zawsze się spotykaliśmy. to tam wszystko się zaczęło i tam się skończyło. zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd, co zrobiłam źle, dlaczego odszedłeś. sięgając do kieszeni po chusteczkę zobaczyłam psa, dalmatyńczyka z czerwoną kokardą. od razu go rozpoznałam. to przecież Twój pies. nie musiałam długo czekać, kiedy pojawiłeś się Ty. usiadłeś obok mnie, spojrzałeś na mnie i wyciągnąłeś rękę w moją stronę. otarłeś mi łzę, która akurat spływała koło moich ust. wiedziałeś , że nasze rozstanie bardzo mnie bolało. przysunąłeś się bliżej. wtuliłam się w Twoje ramiona. a kiedy Twoje usta zbliżyły się do moich to jak zwykle budzik zadzwonił oznajmując, że czas powrócić do rzeczywistości. / klaudus3124
|