Zawsze czułeś kiedy coś u mnie jest nie tak. Potrafiłeś pisać ze mną smsy i już wiedziałeś,że coś nie gra. Czegokolwiek nie robiłam,byłeś w stanie zauważyć,że jestem inna niż zwykle. Spacerowaliśmy,Ty co kilka minut pytałeś się o co chodzi, a ja wiedząc,że kłamię,odpowiadałam,że nic,że wszystko jest w porządku. W końcu nie wytrzymałam. Miałeś już zbierać się do domu,jeszcze kawałek i wyszlibyśmy z lasu,a wtedy już nie mogłabym zrobić tego co chciałam,bo ktoś mógłby zauważyć. "Przytulisz mnie ?" - "No jasne,chodź tu." Ja tak bardzo tego potrzebowałam. Nagle zacząłeś : "A teraz powiedz,o co chodzi" Nie umiałam dłużej kłamać. Chciałeś porozmawiać,mimo tego,że byłeś umówiony z kumplami.Rozmawialiśmy prawie dwie godziny,nie chciałeś mnie zostawić samej.Chciałeś rozwiać wszystkie moje wątpliwości. Pierwszy raz to ja byłam najważniejsza. Tamtego dnia rozwiałeś moje wątpliwości.Ale sam ich nabrałeś...
|