CZ.65.. gdy się znowu całowałam z tylerem, moja rana na brzuchu zaczęła mnie boleć, piec i swędzieć, jednocześnie zabierając mi przy tym apetyt. nie chciałam martwić mojego chłopaka i moich braci, dlatego próbowałam nie zwracać na to uwagi. lecz rana dawała się we znaki i tyler zauważył, że coś się dzieje. wiedział, że to ta rana, czuł mój ból i nawet jeśli coś przed nim ukrywałam, zawsze się o tym dowiadywał, prędzej czy później. -co ci jest? to ta rana? spytał. pokiwałam głową. -chcesz się pożywić? spytał ponownie. -nie jestem głodna, nawet nie mam ochoty jeść, ta rana wysysa ze mnie życie, powiedziałam. -ej, a pamiętasz wtedy jak wilkołak cię ugryzł i moja krew ci pomogła? odrzekł. -pamiętam, odpowiedziałam. mój chłopak dał mi swoją krew, gdy w tym czasie przyszedł damon. -co tutaj się dzieje? pogorszyło jej się? spytał. tyler tylko kiwnął głową. -odpocznij teraz, rzekł tyler i poszedł z damonem do salonu, gdyż czekali tam na nich stefano i elena.
|