cz.2. dotarliśmy. nadeszła chwila zwana 'ostatnim pożegnaniem'. do trumny podeszłam jako ostatnia. na jego ustach widoczny był uśmiech, 'zawsze był radosny' powiedziałam sama do Siebie. 'pośpiesz się.' poganiał mnie ksiądz. złapałam go mocno za rękę i przytuliłam, ostatni już raz. rodzice odciągnęli mnie na bok. grabarze zaczęli zamykać trumnę.' nie, błagam, nie róbcie tego.. on tak bardzo nienawidzi ciemności, tak bardzo ich nienawidzi..' opadłam z sił, mój organizm pochłoną zbyt wielka dawkę bólu. msza i uroczystość na cmentarzu były czymś w stylu tortur. mój rozum i serce powoli umierały z tęsknoty za ukochanym..'nigdy nie zrozumiem dlaczego właśnie nas to spotkało kochanie, nigdy.' mówiłam siedząc przed Twoim grobem już jako jedyna i puszczając z telefonu naszą piosenkę.
|