Wciąż mam przed oczami ten obraz sprzed tygodnia. Szłam z kumpelami na parkiet. Na moje nieszczęście Ty stałeś przy wejściu i rozmawiałeś ze znajomymi. Nieśmiało podnosząc głowę popatrzyłam na Ciebie nie spodziewając się, że chociażby mnie zauważysz. Jakie było moje zdziwienie gdy odwróciłeś głowę i popatrzyłeś mi prosto w oczy. Do dziś mam wrażenie jakby ta chwila trwała wieki... Gdy przeszłam dalej jeszcze raz odwróciłam się w Twoją stronę a Ty nadal nie spuszczałeś ze mnie wzroku... I teraz powiedz mi dlaczego? Dlaczego tak na mnie patrzysz a później odpisujesz mi jakbym była Twoim największym wrogiem? O co chodzi co? Bo ja już nie pojmuję tego całego bagna...
|