Rozumiem, że ludzie odchodzą. Niektórzy uciekają, inni zrywają kontakt, ok. Pewnie jest jakiś powód, który sprawia, że ludzie potrafią zostawić wszystke teoretycznie, ważne osoby. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć, czym kierują się ludzie, którzy rozgrzebują nas, wywracają umysł do góry nogami, taplają się w naszych rozpieprzonych uczuciach i emocjach, a potem zostawiają nas takich rozgrzebanych. Wszystkie sprawy trzeba zakończyć, wyjasnić niedomówienia, wtedy można uciec. Chyba, ze po prostu mam jakies dziwne podejście do sprawy, a takie egoistyczne zachowanie jest normalne./szczescie.w.glucie
|