w I etapie cierpię, tęsknie, kocham i nienawidzę jednocześnie, pragnę Go, płacze i wkurwiam się na miłość. w II etapie próbuję mieć wyjebane na Niego, ale wspomnienia nie dają za wygraną, powracają i niszczą moją próbę zapomnienia. staram się o Nim nie myśleć i nienawidzić Jego cholernej osoby, za całą krzywdę mi wyrządzoną. w III etapie zdaję sobie sprawę, że zniknął na zawsze, że nie wróci, nie ma i nie będzie. po prostu. uświadamiam sobie, że to już koniec miłości życia. koniec czułych gestów, namiętnych pocałunków, delikatnych całusów, przytulania, nocnych spacerów, kilkugodzinnych rozmów i koniec bezgranicznego szczęścia, jakie dostarcza jedna, jedyna osoba, zupełnie wcześniej obca i obojętna.
|