Stałam tak z mokrymi, rozwichrzonymi włosami, w rozsznurowanych trampkach, z drżącymi wargami, z kroplami deszczu na twarzy, w Twojej za dużej bluzie. A Ty patrzyłeś na mnie z taką czułością, wzrokiem zatroskanego rodzica jakbyś chciał powiedzieć, że nie złościsz się na mnie, że teraz pójdziemy do domu i zrobisz mi gorące kakao. Ale Ty tylko przytuliłeś mnie mocno, delikatnie odgarnąłeś z twarzy mokre kosmyki i powiedziałeś, że kochasz te moje wariactwa.
|