Tak się starałam nie zauważać tego wszystkiego, że już sama nie wiem co było jawą a co snem.Sny niszczą moją psychikę bardziej niż cokolwiek innego. Sama się wykańczam. Jestem tego w pełni świadoma. Terapia zakupowa jednak nie działa. Nie na mnie. Miałam iść dzisiaj oddać krew. Też nie poszłam. Nie potrafię się ruszyć z domu. Wyjść. "Pójdziemy razem w lipcu ;)". Siedze tu wysłuchując wykładu na temat mojej przyszłości. Czekając aż mój mózg wreszcie stwierdzi, że koniec z tymi głupotami, czas wziąć się za siebie, ale on lubi się ze mną drażnić. Wkurza na maksa. Ciekawa jestem kiedy przyjdzie ten dzień. Kiedy przyjdzie spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Ciekawa jestem jak zareaguje. Co będę myśleć. I czy jak zwykle dostane histerycznego ataku płaczu, a może tym razem się uśmiechnę?. Nie czuję się wyzwolona. Więc pewnie nie. Nie wiem tylko czy przyspieszać ten dzień czy odwlekać go jak najbardziej. Obiecałam,że tym razem będzie inaczej. I znowu się chowam. Uciekam. Jak zawsze
|