` około godziny 3 w nocy. Stoi z butelką czerwonego wina na parapecie okna z czwartego piętra. Spogląda w dół . Miała zajebiście wielką chęć by skoczyć. By w końcu zakończyć cały ten zjebany rozdział , który ciągnie się przez całą książkę. Książkę jej życia. Zadzwonił telefon dźwięk : Peja - pozwól żyć. Ten sygnał mógł oznaczać tylko jedno. Dzwonił ON. Wzięła do ręki telefon , odebrała i usłyszała : " złaź z tego parapetu kochana kretynko " . Od tego czasu zaczął się nowy rozdział , nowa książka , nowe życie. / abstractiions.
|