Zadrżała nasza chwila wspólna, echem nieskończoności, zakłamaną obietnicą ususzoną między zębami, rozgrzanymi do białości fałszem. Przypominamy sobie magię nieistniejącą, kiedy przegarniasz włosy z mojego czoła, kiedy ja wtedy przymykam powieki i staję się lżejsza od rzeczywistości. Rozbiliśmy wszystko co było szklane, kiedy rzucaliśmy w siebie ostrzami krzyku, teraz jesteś jakiś plastikowy.
|