przecież nie byłam nią. niby blond, niby rudy - mój kolor włosów, które były w artystycznym nieładzie. oczy, o również niezidentyfikowanej barwie kryły się za ciemnymi szkłami moich starych lenonek. koszula niedbale wciągnięta w szorty i te trampki, zasypane piaskiem; w ręku jeszcze ekologiczna torebka, kosztująca grosze. szłam tak, a usta koloru płatków róży co chwilę wypuszczały dym papierosa, o czekoladowym smaku. to co z tego, że dziunie w Twoim guście przechodziły obok mnie, prychając. ja zwróciłam Twoją uwagę, ale Ty nie zwróciłeś mojej - to wystarczyło, by nieśmiała dziewczyna taka jak ja, posiadająca jedną parę szpilek, nagle stała się NIĄ, niesforną plotką, dotykającą usta każdego osobnika mojej szkoły.
|