Tęsknię za stabilnością, poczuciem bezpieczeństwa, silnymi ramionami, słowami 'kocham Cię'. Jednak jest mi dobrze w świecie, gdzie codziennie bawię się z kimś innym, mam milion znajomych i nie uzależniam się od jednej osoby. Gdzie jednego dnia jestem z Nim, starszym o wiele lat - uśmiechając się, rozmawiając o wszystkim, ciesząc się ze wzajemnej obecności. A drugiego potrafię bawić się z rówieśnikami, przeżywając najlepsze imprezy, jakie mogłam przeżyć. Jednak serce się kraja, jak się widzi byłego chłopaka, z którym było się dwa lata, którego z dnia na dzień rzuciło się dla kogoś innego, kogoś z kim nic nie jest proste... Serce się kraja, gdy widzę go samego... A co, gdy on kogoś sobie znajdzie? Jestem kurewsko niezdecydowana. Nie wiem czy chcę jabłko, czy banana. Czy na śniadanie zjem bułkę z pomidorem, czy może truskawki z jogurtem. Nie wiem czy wypić Lecha, czy pięćdziesiątkę ze Spritem. Nie wiem czy wybrać JEGO, imprezy, brak wyrzutów, czy wybrać JEGO PRZECIWIEŃSTWO... [część I]
|