postanowiła wyjść z domu. wzięła z mamy alkoholowego barku butelkę whisky. schowała ją do szarej torebki i wyszła do pobliskiego parku. była dosyć późna godzina już, a na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. usiadła na drewnianej ławce, wyjęła trunek i zaczęła powoli go pić. już nie było Go obok. już nie mógł jej pilnować przed piciem. jeszcze kilka miesięcy temu, wiedział by, że jest w okropnym humorze, wiedziałby że siedzi właśnie w parku i rozmyśla nad upiciem się , lecz tym razem musiała sama sobie z tym radzić niestety bezskutecznie.
|